Meltdown

Patrząc na to, co się dzieje w światowej ekonomii, mój nastrój waha się od czarnej rozpaczy do wisielczego humoru. Kilkudziesięciu nadzianych wydrukowanymi pieniędzmi facetów podpala świat na oczach 6 miliardów ludzi. A ludzie ci zasadniczo albo mają temat w dupie albo nic nie mogą zrobić. Ich emerytury tudzież oszczędności parują w tempie gotowanego spirytusu a w międzyczasie zaciska się na szyjach kredytowa pętelka. Zastanawiam się czy nie skończy się to wesołą rzeźnią światową nr III lub mega-gniewem owych dymanych ludzi, skierowanym przeciwko podpalaczom. Wieszanie bankierów na latarniach? Egzekucje Romanow-style? Zaiste, w ciekawych czasach przyszło nam żyć.

dolary