Film, który naprawdę mną wstrząsnął. Ekranizacja powieści Cormaca McCarthy’ego (nota bene | facet jest materiałem na osobny czasy wpis, unikalna postać jak na współczesny świat literatury która w zastraszającym tempie upodabnia się do globalnego fastfooda – Booker Kinga?), którą udało mi się przeczytać w oryginale. I, jak na ekranizację, doskonale oddaje klimat powieści, co jest podejrzane, jak na Hollywoodzką produkcję. Wyobraźmy sobie świat po kataklizmie, w którym resztki ocałałej ludzkości próbują się odnaleźć i sprostać otaczającej rzeczywistości… Stop! Było? Tak, milion razy, do porzygania się wręcz: Mad Max, Terminator, I Am The Legend i wiele, wiele innych produktów. The Road odróżnia się od 99% odfiltrowaniem kiczu, sporym ładunkiem prawdziwych emocji i dużą dozą prawdopodobieństwa. To rzeczywiście może mieć miejsce, świat który widzimy na ekranie faktycznie może tak za kilka lat wyglądać. To Ty możesz iść tytułową drogą i przechodzić przez to co główny bohater. Oby tak się nie stało, na razie możemy takie mroczne antycypacje obejrzeć sobie w zaciszu domowego kina. Absolutnie polecam, daję notę 10/10.