Jestem zasmucony tragedią która wydarzyła się w zeszłą sobotę. Straszna śmierć spowodowana przez ślepy los, kończący życia wielu osób w zupełnie przypadkowy sposób każdego jest w stanie zdołować. Drażni mnie jednak wprowadzanie żałoby narodowej z tego powodu. Jeżeli wierzyć statystykom Policji, w zeszłym roku na polskich drogach zginęły 4142 osoby, co daje 11 osób dziennie. DZIENNIE! Wygląda na to że codziennie dzieje się mała katastrofa, statystycznie rozsmarowana po całym kraju, a zatem niezauważalna. Dlaczego jednoczesna śmierć kilkunastu osób jest ważniejsza niż śmierć kilkudziesięciu tygodniowo? Chciałbym wierzyć że nie chodzi tu tylko o przypodobanie się wyborcom i położenie balsamu na weltschmerz, który taka katastrofa w każdym obywatelu wywoła.