O sztucznej inteligencji

Sporo czytam ostatnio o AI. Opinie mam mieszane – np. niejaki Elon Musk, cudowne dziecko Doliny Krzemowej i jeden z większych inwestorów w AI, ostrzegał ostatnio podczas swojego wykładu przed konsekwencjami powołania do istnienia inteligentnych bytów. Skoro Elon Musk tak mówi, znaczy, coś musi być na rzeczy. Czyżby Skynet zaczął ziewać i nudów obmyślać nowe rozrywki dla ludzkości?

Z drugiej strony – są też takie opinie że inteligencja wcale nie musi być scentralizowana w jakichś HALach 9000 czy innych Skynetach, ale rozproszona i wielodostępna. Takie AI w chmurze, sieć neuronowa nakarmiona danymi, którą możesz sobie dowolnie odpytywać na różne tematy i dostawać informacje zwrotne. AI, dzięki miniaturyzacji, może być też wszechobecne, czyli po prostu przedmioty codziennego użytku będą coraz bardziej obkładane miniaturową elektroniką, czujnikami i efektorami podłączonymi do jakiegoś tajemniczego systemu.

Pozostaje zawsze aktualne zagadnienie prywatności… Możliwości przerabiania danych rosną cały czas, więc sytuacja rodem z Lema, gdzie mamy “etykosferę” podpiętą do wszystkiego co się da i system sprawdzający czy to “wszystko” jest wykorzystywane zgodnie z prawem, reagujacy natychmiast na jego łamanie. Tu Lem podawał przykład rękawa kurtki, który błyskawicznie się usztywnia i krępuje ruchy w momencie, kiedy wykryje że właściciel kurtki próbuje się zamachnąć i przypieprzyć pięścią bliźniemu. Drogie NSA, jak tam Wasze projekty etykosferyczne?

Wyobrażacie sobie rolkę papieru toaletowego która co rano analizuje Wasz stan zdrowia? Ciekawe jak się będzie recyklingować ta niewątpliwie przyjemna w dotyku elektronika, wszyta pomiędzy celulozowe nitki 🙂